Z Oliwią spędziłam niedzielne popołudnie. Fotografowanie jej było nie lada wyzwaniem. Ciągle w ruchu, ciągle czymś zajęta :) Całe szczęście udało nam sie nawiązać nić porozumienia i Oliwka od czasu do czasu chętnie spoglądała w mój obiektyw (ale tylko przez chwilkę :))
Mimo wszystko wyszło całkiem sporo zdjęć :) za dużo do wrzucenia wszystkich na bloga.



A na koniec Oliwka pobiegła do domu. U góry na schodach była pierwsza ;)
Mimo wszystko wyszło całkiem sporo zdjęć :) za dużo do wrzucenia wszystkich na bloga.




Wbrew pozorom, utrzymanie się na kręcącej się karuzeli, z aparatem w rękach, to nie lada sztuka :)
A na koniec Oliwka pobiegła do domu. U góry na schodach była pierwsza ;)